Pewnie większość z Was słyszała o dziwnych, czarnych pastach do zębów. Jedną z nich, którą wypróbowałam na sobie i na swoich pacjentach jest Splat Blackwood. Ale zacznijmy od przedstawienia Wam marki SPLAT.
Marka SPLAT rozpoczęła działalność w 1992 roku. Szybko zyskała popularność w Rosji dzięki dynamicznemu rozwojowi firmy, która wyszła z założenia, że dobry produkt obroni się sam i dlatego też zrezygnowała z typowej akcji reklamowej swoich past. To co wyróżnia markę SPLAT to innowacyjność ich produktów – bardzo bogaty i ciekawy skład. Pasty SPLAT zawierają przede wszystkim naturalne składniki, są pozbawione sztucznych barwników i agresywnych, chemicznych substancji, na które coraz więcej pacjentów jest uczulona. Do ich produkcji używane są między innymi: lawenda, bergenia, zielona herbata, aloes, węgiel z brzozy karelskiej, steviia, spirulina, wanilia, chili.
Marka SPLAT w swojej gamie produktów ma nie tylko pasty wybielające, ale również pasty remineralizujące szkliwo, poprawiające kondycję dziąseł, działające kompleksowo, przeciwzapalnie, odświeżająco.
Pasta SPLAT BLACKWOOD w swoim składzie ma węgiel z brzozy karelskiej, który działa wybielająco i odświeżająco. Dodanie stevii zapewnia przyjemny smak, a dodatkowo wzmacnia działanie przeciwbakteryjne. Ponadto wyciąg z jałowca i Biosol zwalczają nieprzyjemny zapach z ust, normalizują pH śliny. System bio-calcium, który jest pozyskiwany ze skorupek jaj wzmacnia szkliwo zębów.
Dzięki temu, że pasta SPLAT BLACKWOOD zawiera okrągłe cząsteczki polerujące jest ona bezpieczna dla szkliwa zębów. Producent podaje, że stosowanie tej pasty przez 4 tygodnie może wybielić zęby o 2 tony. W paście zawarty jest system SP. White składający się przede wszystkim z ekstraktu z papainy, który zmiękcza i rozpuszcza nalot na zębach. Producent nie podaje wartości współczynnika RDA. Na pewno pasta nie wybieli zębów tak jak podczas profesjonalnego wybielania, ale pomaga w usuwaniu powierzchownych nalotów, które wpływają na barwę zęba.
Tyle jeśli chodzi o opis pasty. Chciałabym Wam teraz napisać co nieco o jej działaniu.
To co na pewno rzuca się w oczy, to jej kolor. Jest czarna jak smoła. Zawsze uprzedzam pacjentów o jej kolorze, żeby się nie przestraszyli. Pasta ma specyficzny smak, który nie każdemu pasuje. Nie jest to typowa miętowa pasta do zębów. Odświeża to fakt, ale trzeba się do niej przyzwyczaić. Ja po zastosowaniu tej pasty miałam bardzo przyjemne uczucie czystych zębów. Nie wystąpiła u mnie nadwrażliwość, która czasem się pojawia jeśli zastosuję nieodpowiednią pastę. Ciężko mi powiedzieć czy wybiela, bo zęby mam jasne, ale na pewno je fajnie poleruje, co też wpływa na poczucie bardziej białych zębów. Bardzo często polecam ją moim pacjentom, którzy mają tendencję do powstawania osadów barwnikowych. U większości z nich sytuacja się poprawiła. Efekt – mniej osadu, zmniejszona nadwrażliwość pewnie dzięki zawartości wapnia. Niektórzy mogą stwierdzić – po co polecać pastę, przez którą pacjenci są rzadziej w naszym gabinecie? A no właśnie dlatego, że Ci pacjenci wracają zadowoleni, że polecono im produkt, który działa. Są bardzo wdzięczni, że ich zęby dłużej zachowują ładny wygląd po profesjonalnej higienizacji. Zazwyczaj polecam, aby stosować ją raz dziennie na wieczór, ale to też zależy od przypadku. Pasta kosztuje ok 33 zł i jest bardzo wydajna. Uważam że jest to produkt godny polecenia.